Dzień 59

Camino de Santiago z Polski

Dzień 59, piątek 10.08.2012r.

Corrion – las za Sahagun

Idąc za zasadą, że nic nie może się zmarnować, rano zjadłem ostatnią pizzę. Śmiali się ze mnie trochę jak ja z tego kolegi Niemca wczoraj ;) Wyruszyłem jeszcze przed świtem. Szybko zrobiło się gorąco. Ale trzeba iść. Dziś kolejny dzień dystansu 45+. Szlak poprowadzony przy trasie szybkiego ruchu albo prawie że. Porażka na całej linii. Byle szybciej to przejść. Mijane miejscowości były jakby bezpłodnie zawieszone pomiędzy wymarciem a przetrwaniem. Z tego kawałka wyciągnąłem tyle refleksji, ile się dało, ale i tak wypadło skromnie. W Polsce też szedłem przy trasie ale kiedy już najadłem się tak pięknych widoków we Francji i tu, pobocze ekspresówki przez kilkadziesiąt kilometrów nie napawało mnie radością.
Dotarłem do Sahagun. Znalazłem albergę municypalną gdzie nocleg kosztował 4€. Ale z racji tego, że poprzedniego dnia wydałem ponad 10€ dziś wybieram oszczędność. Sprawdziłem albergę donativo, u Benedyktynów. Kosztowała jednak drożej bo 5€. Postanowiłem, że ruszam dalej, prześpię się na łonie natury. Obym znalazł dogodne miejsce. W następnej miejscowości godzinny postój. Teraz nie ja ale moje kolana dyktują tempo marszu. Niech odpoczną, mam czas, żeby zjeść starą bagietkę.

Coś naprawdę podejrzanie kłuło mnie w kolanie. Po odpoczynku nie uszedłem więcej niż 4 km. Powodem też było to, że zauważyłem całkiem niezły lasek. Wokół niego pola, zboże skoszone ale siano jeszcze nie zebrane. Nazbierałem trochę i zrobiłem sobie posłanie. No nieźle. Leżę już z notatnikiem w ręku aż tu nagle słyszę traktor za mną. Okazało się, że za krzaczorami biegnie gruntowa droga i akurat rolnik postanowił podjechać i popracować przy zgarnianiu siana. Zebrałem się i poszedłem dalej. Za 500 metrów patrzę – zagajnik. Niskie drzewka i krzaki. Osłona 360 stopni. Próba nr 2 – siano z pola i notatnik w łapy. Nagle jak zleciało się z 15 much to wymiękłem. Musiałem rozłożyć namiot, inaczej zjadłyby mnie żywcem. Do zmroku zmysły trochę na oriencie. Oby nikt mnie nie przyfilował. Na szczęście udało się.