Camino, Dzień 57

Pielgrzymka do Santiago de Compostela

Dzień 57, środa 08.08.2012r.

Burgos – Castrojeriz

Była wspólna kolacja, jest i wspólne śniadanie. Po nim, lekko spóźniony, ruszyłem na szlak. Przed wyjściem jednak strzeliłem sobie jeszcze z przyjaciółmi z Meksyku fotkę.

Dość szybko spotkałem Karolinę. Tąpoznaną w Belorado. Szliśmy razem dobre 4 godziny. Od mówienia, po tak długiej „milczarni”, aż rozbolało mnie gardło. Doszliśmy z trudem w upale do małej miejscowości, jakieś 30 km od Burgos. Tu nasze drogi się rozeszły, ja bowiem miałem siły i ochotę jeszcze przejść dobre 10km. Zatrzymałem się na mały odpoczynek i posiłek z Karoliną. Zamieniłem jeszcze kilka zdań w ojczystym języku i powędrowałem dalej prosto przed siebie. Doszedłem do ciekawie usytuowanej miejscowości – Castrojeriz. Wszystkie zabudowania znajdowały się na jednej stronie dość potężnego wzgórza. Na jego szczycie wznosiły się ruiny klasztoru, imponująco górowały nad małymi domkami. Idąc ulicą podziwiałem budynki. Wtem ktoś zaczął mnie wołać. Miłe zaskoczenie, zagadał mnie starszy facet tłumacząc, że ma ostatnie miejsce w alberdze. Pytam o cenę, okazało się, że jest donativo i to takie na 100%. Skorzystałem więc a gość za mną odwrócił tylko tabliczkę z „alberga” na „completo”.
Kuchni nie było ale za to stało kilkanaście kartonów z mlekiem do dyspozycji pielgrzymów. Wybrałem się więc do sklepu po płatki owsiane i miałem kolację.
Miałem okazję pogadać nieco z innymi wędrowcami. Spotkałem i rozmawiałem pierwszy raz w życiu z kimś z Finlandii. Dwie studentki luteranki opowiedziały mi o swojej ojczyźnie, o Nokii, zaborze rosyjskim i o tym, że Finowie są dwujęzyczni, mówią po fińsku i szwedzku…