Droga do św. Jakuba – dzień 67

Jan Michalski, Pielgrzymka Camino de Santiago z Polski

dzień 67
sobota, 18.08.2012
Barbadelo – Palas del Rei : Os Chacotes

O 5:30 zbudzili się Hiszpanie, zaczęli się zbierać do wyjścia. To zbieranie rozpoczęli od wielkiej dysputy oczywiście – jakby przed wstaniem z łóżka omawiali cały plan pielgrzymki w szczegółach. A, że obok śpi Janek z Polski i inni…

Potraktowałem ich jako budzik i też wstałem. Plecak i śpiwór w łapy i do kuchni, która dla wszystkich pielgrzymów zawsze stanowi bazę wypadową. Tam zacząłem szykować się do śniadania a tu niespodzianka.. stołówka zamknięta a przecież tam w szafce tęskni za mną mój tuńczyk. No to jest dopiero pech, od samego rana.

Bagietkę wessałem z resztą czekolady i wypad na trasę.
Szlak jeszcze meandrował między górami. Widoki napawające optymizmem, czułem się pełen energii. I dalej kręcę kilometry – start na 106 a koniec na 66 km. Doszedłem w zamyśleniu do sporej albergi kilometr przez Palas del Rei. Tam dostałem info, że w mieście wszystko completo. Zostałem wiec tutaj, w Os Chacotes. Kuchnia jest… tylko naczyń nie ma, ale coś wymyślę. Poszedłem ten kilometr do miasta na zakupy. Spotkałem bardzo miła i energiczną parę Polaków ze Szwecji. Trochę pogadaliśmy, zawsze przyjemnie usłyszeć rodaków.
Do albergi wróciłem zaopatrzony w płatki i mleko. Kupiłem też karton soku, żeby ewentualnie zrobić z niego miskę na te płatki. Na szczęście gdy przyszedłem pojawiła się w kuchni jakaś głębsza patelnia, rondelek – dla mnie w sam raz.
Plan na jutro był taki – nadziałać kilometrów jutro (w niedzielę), żeby w poniedziałek tylko „dojść” do Santiago, tak sporo przed południem.