Santiago – Dzień 51

Pielgrzymka z Polski do Hiszpanii

Dzień 51
Puente La Reina – Los Arcos

Koreańczyk, który spał nade mną na piętrowym łóżku skutecznie mnie obudził – i to sporo przed budzikiem ustawionym na 5:00. Zebrałem się więc i wyszedłem, o 5:00 trzasnąłem drzwiami w schronisku.

Wschód słońca tutaj jest tak jakoś po 6 więc jakiś czas przyszło mi pielgrzymować w ciemności. Na szczęście była pełnia i bezchmurne niebo. Tuż przed świtem przerwa na śniadanie. Przyjemny wiatr na szczycie wzgórza towarzyszył mi przy posiłku. Temperatura wymarzona, lekki polar, który miałem, skutecznie chronił mnie przez zimnem. Później pogoda też dopisywała bowiem wiatr i co jakiś czas chmury, łagodziły piekące słońce.

Po godzinie 10 dotarłem do mety etapu dziennego czyli miasta Estelle. Miasteczko zrobiło na mnie wrażenie, jest tu sporo do zwiedzenia, szczególnie fortyfikacji. Ale ja murów już się naoglądałem. Pół godziny później byłem już na trasie do Los Arcos. Po drodze smakowite zjawisko – lokalna wytwórnia win postanowiła urozmaicić pielgrzymom wędrówkę oferując oprócz wody wino. Dwa krany obok siebie a obok nich oczywiście kolejka. Winko było bardzo cierpkie. Jak dla mnie nadawało się tylko do spożycia w towarzystwie odpowiednich potraw, na pewno nie na suchara. Po paru łykach poszedłem dalej. Kilkadziesiąt metrów dalej zatrzymałem się na przekąskę przy stołach rozstawionych dla pielgrzymów. Poznałem takiego Szwajcara, może koło 30, właściciel baru. Wino, którym się tak zachwycałem podsumował jako „very cheap chianti”.

O 15 byłem w Los Arcos. Najtańsza alberga w miasteczku już cała zapchana. Musiałem iść do alternatywnej – 8€.
Wieczorem Msza i specjalne błogosławieństwo. Imponujący i bogato zdobiony kościół zrobił na mnie wrażenie. W schronisku pogadałem z kilkoma towarzyszami z pątniczej drogi, z Niemką, z Litwinem z Londynu.. zastanawia mnie dlaczego każdy robi wielkie oczy kiedy opowiadam o moich przygodach z polskiego szlaku.