Santiago de Compostela dzień 62

Jan Michalski – pielgrzymka z Bydgoszczy do Santiago de Compostela

Dzień 62, 13.08.2012.

Leon – Astorga

Rano wspólne śniadanie. Dość dziwna sytuacja, bo kuchnia może na 15 osób a pielgrzymów 10 razy więcej. Ja usiadłem jako ostatni w pierwszym sorcie ale za to miałem kilku(nastu) widzów za głową. Niemniej jednak spokojnie zjadłem. Z Węgrem siedzącym naprzeciwko mnie, pogadałem nieco o sytuacji na Węgrzech – okazuje się, że sytuacja podobna jak u nas. Niemicy wykupili wszystkie cukrownie już jakiś czas temu i teraz cukier kosztuje tam 3 razy tyle co wcześniej. Na dodatek teraz niemiecki potentat energetyczny EON wykupuje wszystko jak leci i prąd też drożeje z każdą wykupioną spółką – żalił się Węgier.

Na trasę wyskoczyłem niespiesznie, może zaraz po 6:30. Ale łyknąłem wszystkich bo szlak prowadził wężykiem przez centrum miasta. Ja wczoraj sprawdziłem przy okazji wycieczki na stację benzynową, którędy wyjść z Leon i rano tylko wbiłem się na wylotówkę.

Trasa prowadzi wzdłuż ruchliwej drogi. Jest to oczywiście wydzielona przygotowana ścieżka dla pielgrzymów. Hałasu jednak nie umniejsza. Jedyny miły akcent był taki, że trafiłem na jakiś kanał nawadniający, w którym pomoczyłem nogi. Moim celem była Astorga – 51 km od Leon wg moich informacji.

Gdy tam dotarłem byłem jeszcze w formie, więc nie było źle. Astorga to dość urokliwe miasto. Położne jest na niewielkim wzniesieniu. Z każdego balkonu rozciągają się niezwykłe widoki.

Alberga jest właściwie w samym centrum. Od razu na nią natrafiłem. Zdążyłem się oporządzić i stwierdziłem, że warto popytać o Mszę. Idę do hospitalero a on karze mi gnać na piętro. Tam w mikro kapliczne grupa Włochów zorganizowała nabożeństwo. Był wśród nich Franciszkanin. Wszedłem z szamponem w ręku i akurat rozpoczynali.

Już głodny do imentu poszedłem po zakupy i przyrządziłem sobie obiad. Luksusowo dzisiaj bo ugotowany makaron usmażyłem z jajkiem i boczkiem.